— Nie, nigdy! — odpowiedział Monks; — ani téż przeciwko mnie. Patrzajcie! lecz się ani na krok daléj nie ruszcie, jeżeli wam życie miłe.
To mówiąc, stół nagle na bok usunął, a pociągnąwszy za kółko żelazne koło ściany, otworzył natychmiast drzwi w podłodze tuż koło nóg pana Bumble, który się przerażony z największym pośpiechem w tył usunął.
— Spojrzyjcie na dół! — rzekł Monks, biorąc latarnię i przyświecając nią na dół. — Nie lękajcie się niczego!.... Gdybym waszéj śmierci pragnął, mógłbym was bardzo łatwo na tamten świat wysłać tak nieznacznie, żebyście tego byli nawet nie spostrzegli, gdyście przy stole siedzieli; ale to nie jest mojém życzeniem.
Tém zapewnieniem ośmielona pani Bumble, odwagi nabrała i do téj otchłani się zbliżyła, a nawet i Bumble sam, nadzwyczajną ciekawością zdjęty, to samo uczynił i ku nim się zbliżył.
Woda brudna, spieniona, ulewą przed kilku chwilami wzmocniona, szybkim strumieniem pędziła, a szum i huk fal kipiących, o pale obmulone i brzegi z łoskotem uderzających, zagłuszał wszelkie inne głosy, któreby się słyszeć zdawały.
Na tém miejscu stał niegdyś młyn wodny, a strumień spieniony, wyjący, dymiący, uderzający o pale i zabytki dawnéj maszyneryi, zdawał się tylko nowéj szybkości nabierać, gdy się mu od tych zawad uwolnić udało, które mimowolnie bieg jego szybki wstrzymywały.
— Gdyby trupa tutaj na dół rzucono, gdzieżby się do jutra rana dostał? —
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/166
Ta strona została skorygowana.