Zapytał Monks, chwiejąc latarnią na wszystkie strony nad tą czarną otchłanią.
— Przynajmniéj o dwadzieścia mil do jutra rana, i to w kawałki poszarpany.
Odpowiedział Bumble, na samo wspomnienie dreszczem i zgrozą przejęty.
Monks dobył owego woreczka z zanadrza, gdzie go natychmiast ukrył, i przywiązawszy mocno do ołowianéj kuli, która mu właśnie pod rękę wpadła, leżąc koło niego na podłodze, rzucił go na dół w wodę. Słychać było wyraźnie jak woda plusnęła, i z taką pewnością wszystko pokryła, jak ziemia ciało zmarłego w grobie.
Wszystko troje z wybladłemi twarzami po sobie spojrzeli, i swobodniéj nieco odetchnęli.
— Tak! — rzekł Monks, zamykając napowrót drzwi w podłodze, które ciężko zapadły. — Jeżeli morze w istocie trupy wyrzuca,...... jak ludzie w książkach bają i piszą,..... to złoto i śrebro z pewnością zatrzyma. Nie mamy z sobą nic więcéj do pomówienia; możemy zatém przerwać i zakończyć naszą przyjemną rozmowę.
— To prawda! to prawda! — potwierdził Bumble z największym pośpiechem.
— Spodziewam się, że na wieki język będziesz trzymał za zębami, i ani słówka o tém nigdy nie piśniesz, coś tu widział i słyszał? — przemówił Monks do niego z groźném wejrzeniem. — O twoję żonę się nie lękam, aby się z czém wygadać miała.
— Możesz mi w téj mierze zaufać młody człowieku! — odpowiedział Bumble, zbliżając się powoli do
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/167
Ta strona została skorygowana.