Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/174

Ta strona została skorygowana.

zawołał Sikes z niecierpliwością na niego; — a nie stój daremnie, nierozprawiaj i nie szczerz zębów do mnie!
Fagin wykrzyknął z zadziwienia i przybiegł dziewczynę ratować, a pan Jan Dawkins, czyli inaczéj: Smyk przebiegły zwany, który swemu szanownemu staremu przyjacielowi towarzyszył, wbiegł także do izby, położył na ziemi śpiesznie zawiniątko, którém był obładowany, a wyrwawszy butelkę z rąk Karolka Dawkins, przybywającego w ślad za nimi, odkorkował ją w oka mgnieniu zębami, i wlał choréj kilka kropli tego płynu, który w sobie zawierała, w usta, pociągnąwszy poprzód sam z niéj kilka łyków, aby wszelkiéj pomyłce zapobiedz.
— Nadmij jéj trochę świeżego powietrza mieszkiem, Karolku, — rzekł Jan Dawkins, — a wy Fagin otwórzcie jéj ściśnione pięści, pan Bill zas niechaj suknię na niéj rozpuści.
Te wszystkie usiłowania razem połączone, użyte z nadzwyczajną gorliwością, osobliwie ten środek, który panu Karolkowi Bates do wykonania poleconym został, znajdującemu w tém dotąd nieznaném i nigdy jeszcze może niezastósowaném użyciu takiego narzędzia nadzwyczajną zabawę, nieomieszkały wkrótce skutek pożądany na chorą wywrzeć.
Dziewczyna odzyskała pomału zmysły, i potoczywszy się na krzesło koło łóżka stojące, ukryła twarz w pościeli, zostawiając przyjemność powitania nowoprzybyłych Billowi, który z niewypowiedzianém zadziwieniem na to ich niespodziewane przybycie spoglądał.