jak ten, — zawołał pan Bates, uskuteczniwszy natychmiast dany rozkaz. — Zwąchał mięso, jak jaka stara baba, idąca na targowicę! Z tym psem można by jeszcze wielkie szczęście zrobić.
— Stul pysk i milcz! — zagrzmiał Sikes, gdy się pies pod łóżko schronił, warcząc na nich gniewliwie. — Cóż więc możesz powiedzieć na uniewinnienie swoje, ty nikczemny, wyschły staruchu,.... co ?
— Nie było mię w domu, ani w Londynie, więcéj jak tydzień może, — odpowiedział Żyd.
— A gdzieżeś się przez drugie dwa tygodnie krył? — zarzucił Sikes. — Gdzieżeś się krył drugie dwa tygodnie, żeś mię tak zaniedbał i dał mi leżeć choremu, jakby zdechającemu szczurowi w swéj jamie.
— Niemogłem inaczéj uczynić, Billu, niemogłem inaczéj, — tłómaczył się Żyd; — nie mogę się teraz w długie wywody w obec całego towarzystwa przed tobą zapuszczać mój drogi; ale ja nic dla ciebie przez ten czas uczynić nie mogłem, zaręczam na moję uczciwość.
— Na co, na co? — powtórzył Sikes z szyderstwem i niewypowiedzianą odrazą. — Słyszycie chłopcy, niechaj mi jeden z was kawałek paszteta ukroi, abym sobie nim smak po jego uczciwości mógł naprawić, inaczéj zginę!
— Nie gniewaj się tylko, mój drogi, nie gniewaj! — błagał go Żyd pokornie. — Ja o tobie nigdy nie zapomniałem!
— Ja bym sam był na to przysiądz gotów, żeś o mnie nigdy nie zapomniał, — odpowiedział Sikes z szyderstwem i goryczą. — Tyś sobie dobrze po świecie chodził i włóczył za twemi własnemi sprawami, pod
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/177
Ta strona została skorygowana.