częła się skarżyć na ból nadzwyczajny głowy i to głosem słabym, cierpiącym, który jednak w wielkiéj był sprzeczności z nadzwyczajnym pośpiechem i gwałtownością jéj poprzedniego ruchu; lecz Żyd téj uwagi żadną miarą zrobić niemógł, gdyż właśnie wtedy stał od niéj odwrócony.
— Ba! — szepnął jéj Żyd, niebardzo rad z téj przerwy i przeszkody; — jest to ten sam, któregom właśnie oczekiwał; schodzi po schodach. Nie wspominajże ani słówka o pieniądzach Nancy, dopokąd on tutaj będzie.... On się tu długo niezatrzyma,.... najdaléj za dziesięć minut odejdzie, moja droga!
Żyd przytknąwszy palec swój wyschły, kościsty do ust, wziął świecę, zbliżył sie z nią do drzwi, usłyszawszy stąpanie mężczyzny na schodach, i odemknął je téjże saméj chwili, kiedy gość wszedł do jego izby, a wbiegłszy z wielkiem pośpiechem do niéj, tuż koło dziewczyny stanął, nim się opamiętał i ją spostrzegł.
Był to Monks.
— Jedna z moich wychowanic, — ozwał się Żyd, a Monks się w tył cofnął, widząc w izbie kogoś nieznajomego. — Siedź cicho Nancy i nieruszaj się z miejsca!
Dziewczyna przysunęła się bliżéj do stołu, i rzuciwszy okiem na Monksa z pewną niedbałą obojętnością, spotkała jego wejrzenie i spuściła swoje na ziemię; lecz gdy się on do Żyda zwrócił, rzuciła ukradkiem spojrzenie na niego takie śmiałe, śledcze, badawcze, przeszywające, że gdyby jaki świadek trzeci téj chwili był przytomnym, który by te oba jej spojrzenia mógł
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/184
Ta strona została skorygowana.