Gdy dziewczyna nareszcie na ulicę się dostała, usiadła na chwilkę na progu jakiegoś domu, wylękniona, sił pozbawiona, i nie zdolna jak się zdawało, do odbycia swéj drogi.
Nagle się zerwała i biegnąc w stronę zupełnie przeciwną od téj, w któréj Sikes powrotu jéj oczekiwał, przyśpieszyła swego kroku, tak że nakoniec pędem biedz zaczęła. Lecz utraciwszy nareszcie siły, zatrzymała się, aby odetchnąć, i opamiętawszy się nagle załamała ręce i rzewnie się rozpłakała, jakby boleśnie żałowała nieudolności swojéj uczynienia czegoś, co właśnie uczynić zamierzała.
Te łzy musiały jéj sercu znaczną ulgę przynieść, lub też może stan cały nieszczęsny swego położenia uczuła, dość że zwróciwszy się w przeciwną zupełnie stronę z tą samą szybkością na powrót pobiegła jak i poprzód, w części aby ten czas wynagrodzić, który przez zmianę drogi i kierunku straciła, w części zaś aby z burzliwą nawałnością własnych myśli swoich równy krok utrzymać, i dobiegła w krótce do téj pieczary, w któréj zbójcę zostawiła.
Jeżeli w istocie znać było jeszcze na niéj jakie wzburzenie, gdy do izby weszła, Sikes tego z pewnością niespostrzegł, gdyż zapytawszy się zaledwie, czyli pieniądze przyniosła, i otrzymawszy od niéj odpowiedź zadawalniającą, wyzionął pare przekleństw, położył na powrót głowę na poduszce i zasnął natychmiast.