— Niech cię Bóg błogosławi za twoję dobroć, droga panno. — odpowiedziała dziewczyna. — Gdybyś wiedziała co się we mnie czasami dzieje, jakie uczucia sercem mém miotają, tobyś się z pewnością mocno nademną litowała. Musiałam się pokryjomu wykraść od tych ludzi, którzyby mię z pewnością natychmiast zamordowali, gdyby się o tém dowiedzieli, żem tutaj przyszła wyjawić ci to wszystko, com od nich podsłuchała. Czy pannie znajomy jest człowiek, imieniem Monks?
— Nie, — odpowiedziała Rózia.
— Ale on cię zna, droga panno, — odpowiedziała dziewczyna, — i wie o tém także, iż tutaj jesteś, gdyż to od niego o tém mieszkaniu się dowiedziałam, któregobym inaczéj nigdy nie była znalazła.
— Jeszczem tego nazwiska nigdy nie słyszała, — odpowiedziała Rózia.
— Musi to być zatém nazwisko przybrane, które w naszém towarzystwie jedynie nosi, czego się już dawniéj domyślałam, — odparła dziewczyna. — W kilka dni po owym wypadku, kiedy Oliwera do mieszkania pani nocą przez okienko wsunięto, aby dom okraść, podsłuchałam rozmowę pomiędzy nim a Faginem w ciemności,.... mając go już dawno w wielkiém podejrzeniu. Wtedy to dowiedziałam się z tego, co do siebie mówili, że Monks, — ten człowiek, o którym pannie poprzód wspomniałam,.... panna wie...
— Wiem, wiem, pamiętam..... — odpowiedziała Rózia. —
— ..Że Monks, — ciągnęła daléj dziewczyna, — Oliwera w towarzystwie kilku innych chłopców owego
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/200
Ta strona została skorygowana.