zamyślam, aby tego małego braciszka mojego Oliwera zgnębić i zgubić!“
— Jego brata! — zawołała Rózia, załamując ręce.
— Tak przynajmniéj powiedział!
Odparła Nancy, obglądając się z trwogą naokoło, jak to zwykle dotąd czyniła, nim rozmowę swoję z Rózią rozpoczęła, gdyż cień groźny Billa ciągle przed oczyma jéj stawał.
— I coś więcéj jeszcze. Kiedy o tobie panno i twéj opiekońce czczigodnéj mówił, i rzekł, iż się niebo lub piekło przeciwko niemu sprzysiądz musiało, że się Oliwer do was dostał, rozśmiał się szydersko, mówiąc, że i w tém wielka jeszcze pociecha dla niego leży, gdyż on wie dobrze ilebyś tysięcy i stotysięcy funtów za to panno chętnie dała, gdybyś się tylko dowiedzieć mogła, kto jest ten twój ulubiony piesek dwunożny.
— Spodziewam się, iż niechcesz utrzymywać, — odpowiedziała Rózia, zbledłszy jak chusta, — że on to szczerze powiedział?
— On to szczerze mówił, tak szczerze, jak człowiek jemu podobny tylko mówić może, — odparła dziewczyna, wstrząsnąwszy głową. — Jest to człowiek, który żartować nie lubi, jeżeli nienawiść sercem jego miota. Ja znam bardzo wielu, którzy nie jedną zbrodnię większą popełnili, ale ja bym wolała stokrotnie chętniéj z nimi, jak z tym człowiekiem mieć do czynienia. Ale już bardzo późno w nocy, a ja do domu powrócić muszę niewzbudziwszy najmniejszego podejrzenia, iż w tym celu tak daleko chodziłam. Muszę jak najprędzéj do domu pośpieszać.
— Cóż ja jednak uczynić mogę? — zawołała Rózia,
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/203
Ta strona została skorygowana.