tysiącem innych, niemniéj zepsutych i nikczemnych odemnie. Lecz ja koniecznie powrócić muszę. Niewiem, czy to nie jest skutek Bożego gniewu na mnie za to złe, które uczyniłam, ale ja czuję, że mię pomimo wszelkie plagi i złe obejście, coś nieprzezwyciężonego do niego ciągnie, któremu bym wtedy nawet uledz musiała, gdybym przekonaną była, że z jego ręki jeszcze zginę.
— Cóż mam więc czynić? — zarzuciła Rózia; — właściwie niepowinnabym cię puszczać.
— Nie, nie, panno,.... tego uczynić niemożesz, i ja wiem że nieuczynisz, abyś mię tutaj zatrzymać miała, — odpowiedziała dziewczyna podnosząc się z ziemi. — Ty mię wolno wypuścisz dla tego, żem twojéj dobroci zaufała, i żadnego przyrzeczenia od ciebie poprzód nie żądała, cobym bardzo łatwo była uczynić mogła.
— Na cóż się mi więc zda ta wiadomość, którąś mi przyniosła? — odparła Rózia. — Tę tajemnicę musimy koniecznie rozświecić; inaczéj niewidzę, jaka korzyść by z twego doniesienia dla Oliwera wypaść mogła, którego jak widzę szczerze zbawić pragniesz?
— Musisz panna mieć zapewnie jakiego dobrodusznego i usłużnego przyjaciela, który tę tajemnicę wysłucha i potém ci poradzi, co uczynić wypadnie? — odpowiedziała dziewczyna.
— Gdzież cię jednak będę znaleść mogła, na przypadek gdyby mi cię koniecznie potrzeba było? — spytała Rózia. — Ja się niechce wcale dopytywać, gdzie owi okropni ludzie mieszkają, jabym jedynie wiedzieć chciała, gdzie się o pewnym, oznaczonym czasie znajdować, lub też którędy przechodzić będziesz?
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/206
Ta strona została skorygowana.