swoje kochankowi odda, miłość ono do wszystkiego zdolném czyni,.... zwłaszcza jeżeli do ciebie panno jest podobną, co masz krewnych, przyjaciół, licznych wielbicieli,.... i posiadasz zatém coś, czém ono zapełnić możesz. Lecz jeżeli kobieta taka jak ja, która żadnego przytułku nieposiada, chyba grób, żadnéj strzechy własnéj, chyba wieko od trumny, żadnego przyjaciela lub pocieszyciela w chorobie, chyba dozorczynię w szpitalu, serce swoje gnijące jakiemu mężczyźnie odda, i pozwoli mu w niém zapełnić miejsce rodziców, krewnych, przyjaciół, lub też to, które przez cały czas naszego haniebnego życia, miejscem próżném, pustém było, któż się może spodziewać nas wyleczyć? O lituj się,.... lituj nad nami panno, żeś my tylko jedno jeszcze uczucie kobiece zachowali, a że i to uczucie w skutek kary ciężkiéj nieba zamiast być naszą pociechą i dumą, owszem przekleństwem i źródłem nowych cierpień, nowych udręczeń się staje.
— To przynajmniéj chciéj przyjąć odemnie jaką pomoc małą, — rzekła Rózia po chwili, — któraby ci bez hańby żyć dozwoliła, przynajmniéj tak długo,..... dopokąd się powtórnie z sobą nie zobaczemy?
— Nieprzyjmę ani grosza! — odpowiedziała dziewczyna, skinąwszy ręką.
— Niezamykaj twego serca na moje porady, na moje ofiary, aby ci pomódz, — rzekła Rózia postępując grzecznie ku niéj. — Ja sobie szczerze życzę w czémkolwiek ci usłużyć.
— Najlepiéj mi usłużysz, największe dobrodziejstwo wyświadczysz, droga panno, — odpowiedziała dziewczyna, załamując ręce, — jeżeli mi to życie
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/208
Ta strona została skorygowana.