unieść tak długo tego nadzwyczajnego tłumoka, którym grzbiet jéj był obładowany.
Towarzysz jéj nie miał na sobie wielkiego ciężaru; małe bowiem tylko zawiniątko, tyle co się do zwykle używanéj chusteczki od nosa zmieścić mogło, widocznie bardzo lekkie, niósł na końcu grubéj laski, przez ramię przełożonéj.
Ta okoliczność połączona z nadzwyczajną długością jego nóg, była powodem, iż bezpiecznie, bez wszelkiego natężenia o dwanaście kroków przynajmniéj towarzyszkę swoję mógł wyprzedzić, do któréj się właśnie z gniewliwém wstrząśnieniem głowy i największą niecierpliwością obrócił, wyrzucając jéj niby zbyteczną powolność, i zmuszając ją do szybszego nieco chodu.
Tak szli długo gościńcem, nie dając na nic baczności, lubo nie jedno po drodze widzieć się im zdarzyło, i nie zatrzymując się nigdzie ani na chwilę, chyba że im wypadało z drogi się ustąpić i na bok usunąć przed nadjeżdżającą pocztą, która o téj porze w różnych kierunkach z miasta się uwijała, dopokąd Highway nie minęli; wtedy bowiem przodem idący podróżny się zatrzymał, obrócił, i z niecierpliwością na towarzyszkę swoję zawołał:
— A ruszajże się żywiéj, czy słyszysz? Jakiż to z ciebie leń niedołężny Karolino!
— To ciężar wielki; możesz mi wierzyć!
Odpowiedziała kobieta, podchodząc zadyszona, upadająca ze znużenia.
— Ciężar! Cóż to znowu za gadanie!... Do czegóż cię z sobą wziąłem? — odpowiedział ów młody człowiek, przełożywszy sobie swój mały węzełek z je-
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/230
Ta strona została skorygowana.