uliczek błędnika, leżącego pomiędzy Grays Jan Lane i Smithfield, téj części miasta Londynu, która pomimo wszelkie polepszenia i upiększenia naokoło się szerzące, dotąd zawsze najbrudniejszą i najobrzydliwszą została.
Przez te ulice tedy Noa Claypole śmiało kroczył, ciągnąc Karolinę za sobą, zatrzymawszy się tylko na chwilkę małą czasami na środku ulicy, aby za jednym rzutem oka uchwycić całe zewnętrzne znamie każdéj karczminy, koło któréj przechodzili, i natychmiast daléj idąc, jeżeli powierzchowność nieco porządniejsza mu okazywała, iż ten dom gospodni za nadto jest odwiedzany, aby to się z bezpieczeństwem jego zgodzić mogło.
Nakoniec stanął przed karczmą najlichszą, najbrudniejszą z wszystkich, jakie się mu dotąd widzieć zdarzyło, a przeszedłszy natychmiast na drugą stronę ulicy, i zbadawszy ją i ztąd dokładnie, oświadczył najuprzejmiéj swój zamiar zatrzymania się tutaj na noc.
— Dajże mi teraz ten węzełek, — rzekł Noa do Karoliny, zdejmując go z ramion téj niewiasty, i zarzucając na swoje własne, — a nie mów ani słówka pierwéj, dopokąd cię się niezapytają. Jakież godło ma ta gospoda? Pod t-r-z-e-m-a.... czém trzema?....
— Trzema kalekami! — dokończyła Karolina.
— Trzema kalekami, — powtórzył Noa, — to bardzo dobry znak dla nas. No a teraz chodźże za mną i trzymaj się mię dobrze.
Z tém napomnieniem barką drzwi spruchniałe otworzył, i wszedł do gospody w towarzystwie swéj przyjaciółki.
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/234
Ta strona została skorygowana.