W izbie szynkownéj niezastali nikogo prócz młodego Żyda, który, łokciami na stole oparty, dzienniki czytał. Bystro spojrzał na Noego, a Noa również bystro na niego.
Gdyby Noa w dawnym ubiorze swoim, jako chłopiec z domu miłosierdzia był się pojawił, ów Żyd byłby przynajmniéj słuszny miał powód do wytrzeszczenia swych oczu tak szeroko; ale że on i skórzane spodnie i fartuch skórzany z siebie zrzucił, i odzież zwykle używaną przywdział, niebyło przeto żadnéj przyczyny widocznéj, ażeby pojawienie się jego w domu gościnnym takie zdziwienie nadzwyczajne było obudzić miało.
— Czy to jest gospoda pod trzema kalekami? — zapytał Noa.
— Tak jest, — odpowiedział Żyd.
— Spotkaliśmy na drodze pewnego jegomości ztąd idącego, który nam tę gospodę na mieszkanie polecił.
Rzekł Noa, skinąwszy na Karolinę, być może dla tego, aby uwagę jéj na swój wybieg dowcipny skierować, poważanie sobie u niéj wyjednać, albo też, aby ją ostrzedz, żeby się przypadkiem z czémś niewygadała i jego i siebie niezdradziła.
— Czy możemy tę noc tutaj przenocować?
— Ja niewiem, czy będzie można? — odpowiedział Barney, będący właśnie tym duchem posługującym, — ale ja się zapytam.
— To nam wskaż tymczasem inną izbę, i daj nam trochę zimnego mięsiwa i kropelkę piwa, nim się pójdziesz pytać, dobrze? — rzekł Noa.
Barney zaprowadził natychmiast tych podróżnych znużonych do pobocznéj, małéj izdebki, i zastawił im
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/235
Ta strona została skorygowana.