my być przebiegli, mój drogi, — odparł Żyd, przytłumiwszy głos swój aż do poufnego szeptu; — inaczéj byśmy tutaj nieobstali.
Żyd zrobiwszy tę uwagę palcem się po nosie poklepał;.... a Noa wielki w sobie pociąg uczuł ruch ten naśladować, co też i natychmiast uczynił, lubo z niebardzo pomyślnym skutkiem, a to z tego bardzo słusznego powodu, iż nos jego nie był na to dość wielki.
Pan Fagin to postępowanie w ten sposób sobie tłómaczyć zdawał, iż Claypole zdanie jego zupełnie podziela, i przysunął mu szklankę grogu, z którą Barney téj chwili wszedł do izby po przyjacielsku.
— Tęgi, bardzo tęgi, — rzekł Noa mlaszcząc i smakując.
— Ale drogi, — zarzucił mu Fagin. — Jeżeli kto taki napój chce pić codziennie, powinien koniecznie jakiemu zatrudnieniu się oddać, choćby naprzykład wypróżniać woreczki, torbeczki, domy, powozy pocztowe, banki lub też coś podobnego.
Zaledwie Noa Claypole tę główną istotę swéj rozmowy i uwag z ust tych usłyszał, wywrócił się na krześle, i wybladły, struchlały z niewysłowioném przerażeniem to na godną towarzyszkę, to na Żyda okiem osłupiałym spoglądał.
— Niech cię to wcale nie zatrważa, mój drogi, — rzekł Fagin, przysuwając sobie krzesło bliżéj do niego. — Ha! ha! ha! wielkie szczęście dla ciebie mój kochanku, że to ja tylko sam przypadkiem cię słyszałem,.... prawdziwe, wielkie szczęście!
— Ja nic niewziąłem, ja nic niezabrałem, — wyjąkał Noa, niewyciągając teraz już swoich nóg podobnie
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/240
Ta strona została skorygowana.