— Czyliżbym teraz tutaj był i przy tym stole siedział, gdybym nim niebył? — odparł Noa. — Śpieszcie się jednak, śpieszcie, co mi powiedzieć macie, gdyż ona niebawem powróci; nietraćmy nadaremnie czasu!
— No i cóż, jakże myślicie? — rzekł Żyd. — Jeżeli się wam przyjaciel mój podoba, czyliżby niebyło lepiéj wejść z nim w związek, z nim się połączyć?
— Zależy to jednak od tego, czyli on dobrze na nogach stoi, a zatrudnienie korzystne jest dla niego? — zarzucił Noa, mrugając przebiegle na niego swemi małemi oczyma.
— Daję wam na to moję rękę, — odpowiedział Żyd; — on bardzo wiele osób zatrudnia; zatrudnienie jego jak najlepiéj idzie, a ludzie wszyscy do najlepszego towarzystwa należą.
— Sami miastowi, nieprawda? — zapytał Noa Claypole.
— Niema ani jednego z prowincyi między nimi, a ja wiem z pewnością, żeby on nawet na moje polecenie i was nieprzyjął, gdyby mu teraz właśnie przypadkiem na ludziach bardzo mu potrzebnych nie brakowało, — odpowiedział Żyd.
— Czy będę musiał z czém wyruszyć? — zapytał Noa, wsuwając rękę do kieszeni w spodniach.
— Bez tego się żadną miarą nie będzie obejść mogło, — odpowiedział Fagin stanowczo.
— Dwadzieścia funtów!..... to jednak kupa pieniędzy!
— Ale gdzież tam!... to bardzo mało, bardzo mało, jeżeli chodzi o banknot, którego się niewiesz jak po-
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/243
Ta strona została skorygowana.