słowo miało tyle oznaczać, co na całe życie być z kraju wywiezionym czyli deportowanym, lecz pan Karolek Bates, ręce w kieszeniach spodni ukryte, z obliczem, na którém smutek śmieszny się obijał, wszedł téj chwili śpiesznie do izby, i uciął natychmiast całą ich rozmowę.
— Już się z nim skończyło!
Zawołał Karolek, gdy mu Żyd jego nowego towarzysza przedstawił, i obaj się przynależnie powitali.
— Jak to skończyło! cóż to ma znaczyć? — zapytał Żyd z drżącemi usty.
— Wynaleziono już prawdziwego właściciela tabakierki; do tego się połączyło jeszcze kilka innych świadectw, a Smyk przebiegły z pewnością za morze wyprawiony zostanie i wolny przejazd otrzyma, — odpowiedział Karolek Bates. — Fagin, musicie mi sprawić zupełną żałobę i czarnéj krepy na kapelusz, abym go mógł jeszcze choć raz przynajmniéj odwiedzić, nim się w podróż swoję wybierze. Czy to być może!.... czy to być może, ażeby Jakub Dawkins,.... ten Jakub Dawkins wielki, ten Smyk.... Smyk przebiegły,.... miał być wyprawiony za morze za głupią tabakierkę, która nawet dwudziestu szylingów nie warta. Ja niemyślałem nigdy, aby on na złotym zegarka, ze złotym łańcuchem i pieczątkami przynajmniéj niezakończył. O dla czegóż on nie okradł jakiego starego jegomości, i niezabrał mu wszystkich jego klejnotów, aby mógł był przynajmniéj jako pan wyjechać, a nie tak jak najprostszy, najniedołężniejszy złodziéj.. bez najmniejszéj chwały i zaszczytu!
Objawiwszy tym sposobem uczucia swoje dla nieszczęśliwego przyjaciela pan Bates rzucił się na krzesło
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/255
Ta strona została skorygowana.