Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/257

Ta strona została skorygowana.

drogi, z jaką dumą oni się swojemu rzemiosłu oddają! — Czyliż to nie jest pięknie z ich strony?
Pan Bolter skinął głową na potwierdzenie tego zdania, a Żyd, przyglądając się temu boleśnemu oburzeniu Karolka przez kilka chwil z wielką radością, przystąpił potém do niego, i poklepał go po ramieniu.
— Niech cię to bardzo nie smuci, Karolku, — rzekł Fagin do niego słodziutko; — już ono się wszystko raz przecie wyda,.... ono wszystko kiedyś na jaw wyjdzie! Oni wiedzą wszyscy bardzo dobrze, jaki z niego chłopiec tęgi i przebiegły, już on sam kiedyś jeszcze pokaże, czém on jest, i nie zrobi wstydu swojemu nauczycielowi i swoim towarzyszom. Pomyśl tylko, że on jest jeszcze tak młody! Jaki to zaszczyt, jaka chwała, w tak młodym wieku już na zamarynowanie być skazanym!
— To prawda! że to jest wielki,.... bardzo wielki zaszczyt! — rzekł Karolek z niejaką pociechą.
— Będzie miał wszystko, czego mu tylko jeszcze potrzeba, — mówił daléj Żyd. — Wsadzą go do kamiennego dzbanka,..... pomyśl tylko Karolku,..... gdyby jakiego wielkiego pana,.... o tak, bardzo wielkiego pana! dostanie codziennie piwa, a w kieszeni będzie miał zawsze pieniądze tak, że sobie będzie mógł zagrać: czy głowa, czy orzeł,..... jeżeli ich nie będzie mógł innym sposobem wydać.
— Czy to prawda? — zapytał Karolek Bates.
— Prawda, prawda, wielka prawda! — odpowiedział Żyd; — a my mu zapłacimy dobrego krętacza, adwokata, Karolku, i..... i to najlepszego z całego Londynu, jakiego tylko za pieniądze dostać będzie mo-