żna,.... aby go przed sądem bronił;.... a potém Smyk sam może głos zabrać i przed sądem się bronić, jeżeli chce,..... a my wkrótce będziemy może w dziennikach czytać:.... „Smyk przebiegły.... głośny wybuch śmiechu,.... i sędziowie się śmiali aż do rozpuku.“.... no i cóż Karolku,.... cóż ty na to?
— Ha! ha! ha! — śmiał się pan Bates, — toby śliczna dopiero była zabawa! nieprawdaż Faginie? o ja wiem, żeby się Smyk wtedy bardzo dobrze sprawił!... nieprawdaż Faginie?
— By.... by!..... — odparł Żyd; — nie by,..... ale on się sprawi z pewnością, i to jak jeszcze!
— Oj to prawda, to prawda! że się sprawi! — Zawołał Karolek, zacierając ręce z radości.
— Mnie się zdaje, że go nawet widzę przed sobą!
Rzekł Żyd, rzuciwszy przebiegłe spojrzenie na swego wychowanka.
— Aj to prawda! to prawda! — zawołał Karolek Bates, — ha! ha! ha! to wielka prawda! I ja go także widzę przed sobą, na moję duszę Faginie! Ach! jaka to rozkosz! jaka zabawa cudowna! widzieć tych wszystkich poważnych ludzi w swoich ogromnych perukach siedzących uroczyście, a potém Jakóba Dawkins, jak śmiało i poufale do nich przemawia, jakby to jego przyjaciele byli i podwładni, ale nie sędziowie,.... ha! ha! ha!
Tym tedy sposobem Żyd wkrótce swego młodego przyjaciela tak rozweselił i smutek jego rozpędzić umiał, że pan Bates, który z początku na cały wypadek ze Smykiem z wielkiém zmartwieniem spoglądał, i w
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/258
Ta strona została skorygowana.