Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/274

Ta strona została skorygowana.

tém mówiła, — rzekła dziewczyna. — Trzeba mi koniecznie świeżego powietrza!.... muszę się przewietrzyć!
— Otwórz sobie okno, i wystaw głowę na ulicę, będziesz miała także powietrze świeże, — odpowiedział Sikes.
— To mi niewystarczy, — odparła dziewczyna. — Ja się muszę koniecznie przejść po ulicy.
— Czy tak?... ale ja na to niepozwalam, a ty nie pójdziesz!
Zawołał Sikes, poczém wstał, drzwi na klucz zamknął, klucz z zamku wyjął, i zerwawszy jéj kapelusz z głowy, na szafę starą go wyrzucił.
— Oto masz! — dodał ten zbójca; — a terazże siedź cicho na miejscu, inaczéj ja cię uspokoję!
— Ja i bez kapelusza sobie iść mogę, jeżeli mi się będzie podobało, — odparła dziewczyna, zbladłszy jak chusta. — Cóż ty sobie myślisz, Billu? Czy ty wiesz, co ty robisz?
— Czy wiem, co ro.... O! — zawołał Sikes, zwracając się do Fagina, — ona musiała już zmysły potracić, oszaleć! Sam się przekonać możesz, Faginie, inaczéjby w ten sposób do mnie mówić niemogła!
— Ty mię jeszcze do rozpaczy przyprowadzisz i do jakiego okropnego kroku zmusisz! — wyjąkała dziewczyna, kładąc obie ręce na piersi, jakby wybuch jakiś gwałtowny przemocą tłumiła. — Puszczaj mnie!.... czy słyszysz? puść mię téj chwili zaraz.... natychmiast!
— Nie! — zawył Sikes.
— Powiedzcie,.... poradźcie mu, Fagin, aby mię