nareszcie godzina dwunasta uderzyła, a ona zmęczona, wysilona, bronić i rzucać się w końcu przestała.
Sikes, wyzionąwszy groźbę, różnemi przekleństwami popartą, aby się téj nocy z domu wyjść nieodważyła, opuścił ją zadyszaną, rozpaczającą i powrócił do Fagina.
— Tfu! — zawołał zbójca, ocierając pot z czoła i twarzy. — Jakaż to dziwna istota z téj dziewczyny!
— To prawda, Billu! to prawda! — odpowiedział Żyd zamyślony.
— Radbym wiedział, co jéj dzisiaj do głowy takiego wlazło, że się gwałtem z domu iść napierała? — zapytał Sikes. — Powinienbyś to łatwiéj jak ja odgadnąć, gdyż ty ją znasz lepiéj odemnie,.... cóż tedy myślisz?
— Upór,.... nic więcéj jak tylko czysty upór kobiecy, mój drogi! — Odpowiedział Żyd wzruszywszy ramionami.
— I ja tak sądzę, — potwierdził Sikes. — Ja myślałem, żem jéj upór już przełamał i ją poskromił, ale jak widzę, to ona nie jest lepszą, jak i poprzód była.
— Nawet gorszą jeszcze, — rzekł Żyd zamyślony. — Jeszczem ją nigdy taką niewidział i to dla takiéj drobnostki!
— Ani ja! — potwierdził Sikes. — Mnie się zdaje, że ona się na gorączkę odemnie zaraziła, a ta się teraz objawiać zaczyna;.... jakże myślisz?
— Być może, Billu, być może! — odpowiedział Żyd.
— Ja jéj z pewnością trochę krwi sam upuszczę,
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/276
Ta strona została skorygowana.