wozu, który się w niejakiéj odległości od mostu zatrzymał. Dziewczyna młoda wysiadła z niego w towarzystwie jakiegoś Jegomości z siwawym już włosem, powóz odprawiła, i natychmiast kroki swoje ku mostowi zwróciła.
Zaledwie ci nieznajomi nogą na moście stanęli, owa postać niewieścia naraz się zatrzymała, i natychmiast na przeciwko nich pobiegła.
Owi nieznajomi szli sobie powoli drogą, spoglądając naokoło siebie z wyrazem ludzi, którzy się czegoś spodziewają, ale mało nadziei mają, aby się ono spełnić miało; lecz gdy dziewczynę nadchodzącą spostrzegli, natychmiast się zatrzymali, wydawszy okrzyk zadziwienia, który jednak natychmiast stłumili, widząc, że jakiś człowiek, w ubiorze woźnicy ze wsi do nich się zbliżył,.... i téjże saméj chwili o nich się przechodząc otarł.
— Chodźmy z tąd!...... chodźmy! — ozwała się Nancy skwapliwie. — Ja się czegoś lękam tutaj z wami rozwawiać... Chodźmy z tąd,.... oddalmy się ludziom z drogi,.... zejdźmy lepiéj po tych schodach kilka stopni na dół!
Gdy to dziewczyna wyrzekła, i ręką wyciągniętą to miejsce wskazała, na które z nimi na rozmowę udać się pragnęła, ów wieśniak się właśnie obejrzał, i pytając się ich rubasznie, dla czego drogę całą zabierają, tak że koło nich przejść trudno, daléj potoczył.
Schody, które Nancy swym znajomym wskazała, znajdowały się z téj strony mostu, na któréj się kościół naszego Zbawiciela znajdował, i prowadziły z brzegu na dół ku rzece, w miejsce, do którego statki mniejsze
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/292
Ta strona została skorygowana.