Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/297

Ta strona została skorygowana.

szki zwrócił, i to w tym celu widocznie, ażeby biednéj Nancy tyle czasu dozwolić, iżby się opamiętać i do siebie przyjść mogła.
W kilka chwil staruszek wprost do niéj się odezwał.
— Przeszłéj Niedzieli tutaj cię nie było, — rzekł.
— Niemogłam przyjść, — odpowiedziała Nancy, — gdyż mię przemocą przytrzymano.
— A to kto?
— Bill!.... Ten sam, o którym téj pannie już raz wspomniałam.
— Spodziewam się jednak, że cię nikt dotąd jeszcze w podejrzeniu niema, iż jakie związki utrzymujesz z obcemi ludźmi względem tego przedmiotu, który nas tego wieczora w tém miejscu zgromadził, — zapytał staruszek z trwogą.
— Nie, — odpowiedziała dziewczyna, wstrząsnąwszy głową. — Nie jest to jednak rzeczą łatwą dla mnie opuścić go, ażeby nie wiedział, gdzie i po co idę. Byłabym się nawet i z panną owego wieczora nie była widziała, gdybym mu była opium do lekarstwa nie wmięszała, które wypił, nimem się oddalić mogła.
— Czy się obudził, nimeś do domu powróciła? — zapytał staruszek.
— Nie; i żaden z nich w podejrzeniu mię niema.
— To dobrze, — odparł staruszek, — a terazże mię posłuchaj!
— Jestem gotowa! — odpowiedziała dziewczyna po małéj chwili namysłu.
— Ta panna, — rzekł wtedy staruszek, — powierzyła mnie i kilku jeszcze przyjaciołom, na których wierność i szczerość z ufnością spuścić się może, to