— Czy mi panna za to ręczy? — zapytała dziewczyna skwapliwie.
— Ręczę! — odpowiedziała Rózia; — daję ci moje najszczersze słowo!
— Czy Monks się nigdy o tém nie dowie, od kogo państwo o tém wszystkiém wiecie? — zapytała powtórnie dziewczyna po chwili milczenia.
— Nigdy! — odpowiedział staruszek. — Będziemy we wszystkiém tak ostrożnie sobie postępować, że on nawet ani podejrzenia na ciebie mieć nie będzie.
— Skłamałam już nieraz i żyłam od dziecieństwa pomiędzy samemi kłamcami, — ozwała się dziewczyna po chwili milczenia, — jednak słowu pańskiemu zaufam. —
Otrzymawszy od staruszka i jego towarzyszki najświętsze przyrzeczenie,.... iż bezpiecznie na ich słowo spuścić się może, zaczęła im kreślić wierny opis położenia i zewnętrzności owéj karczmy, z któréj dzisiaj na widzenie się z niemi poszła, lecz głosem tak cichym, że niepodobna było podsłuchującemu Noemu bardzo często tego zrozumieć, co im mówiła.
Z tego, iż co chwila mowę ucinała, można było wnosić, iż staruszek sobie na prędce wszystkie jéj zwierzenia zapisuje.
Gdy już dokładnie całe wnętrze domu opisała, a nawet i objaśniła, z któregoby miejsca Monksa najlepiéj wyśledzić można, nie zwróciwszy na siebie niczyjéj uwagi, dzień i godzinę, o któréj on do téj karczmy zwykł przychodzić, ucięła mowę na chwilę, aby sobie rys i zewnętrzność jego poprzód jak najdokładniéj przypomnieć.
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/300
Ta strona została skorygowana.