— Tak jest panie, odrzucam, gdyż sobie inaczéj postąpić nie mogę, — odparła dziewczyna po kilku chwilach namysłu i wewnętrznéj walki. — Jestem przykuta do mojego dawnego życia. Ja ono teraz nienawidzę, zgroza i przerażenie na wspomnienie onegoż mię przejmuje, ale się go wyrzec teraz nie mogę. Musiałam już bardzo daleko na drodze występku zajść, że teraz powrócić nie mogę,...... a jednak niewiem, czylibym sił moich i teraz jeszcze nie była doświadczyła, gdybyście byli przed niejakim czasem do mnie w ten sposób przemówili. Ale, — dodała, obejrzawszy się z przestrachem naokoło, — jakaś trwoga niepojęta znowu mię przejmuje. Muszę do domu powracać.
— Do domu! — powtórzyła Rózia, ze znaczącym naciskiem na to słowo.
— Tak jest, do domu! — odparła dziewczyna. — Do takiego domu, jakim sobie pracą mego życia całego zbudowała. O proszę, oddalmy się ztąd. Mógłby mię ktoś zobaczyć lub wyszpiegować. Chodźmy! Chodźmy! O zaklinam państwo, jeżelim wam choćby najmniejszą przysługę uczyniła, więc w całą nagrodę o nic innego nie proszę, tylko żebyście mię samą do domu puścili. —
— A zatém wszystko jest nadaremne, — rzekł staruszek z westchnieniem. — Moglibyśmy ją na niebezpieczeństwo narazić, gdybyśmy ją tutaj dłużéj zatrzymać chcieli. A możeśmy ją nawet dłużéj już zatrzymali, jak ona się tego spodziewała.
— To prawda, prawda! — odpowiedziała Nancy.
— Jakiż koniec życia téj biednéj, nieszczęśliwéj istoty być może? — zawołała Rózia.
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/304
Ta strona została skorygowana.