aby ją nie odkryto i nie zdradzono, coby ją na wielkie niebezpieczeństwo narazić mogło, skłoniła staruszka do uskutecznienia jéj prośby, i oddalenia się natychmiast z tego odległego i samotnego miejsca.
Wkrótce dał się słyszeć szmer kroków po schodach do góry idących, a mowa i szepty ustały.
Niebawem postać staruszka i jego powabnéj towarzyszki na moście się pojawiła. Na ostatnim schodzie się zatrzymali.
— Cicho! — zawołala Rózia, nadsłuchując uważnie. — Czy nie zawołała? Mnie się zdawało, żem głos jéj usłyszała?
— Nie, nie, moja luba panno! — odpowiedział Brownlow, obejrzawszy się na dół ze smutkiem. — Ona się jeszcze z miejsca nie ruszyła, i nie ruszy nawet pierwéj, nim się z téj okolicy nie oddalemy.
Rózia Maylie jeszcze się ociągała, lecz staruszek ją wziął pod rękę, i przemocą prawie z tego miejsca odprowadził. Gdy już zupełnie zniknęli, Nancy padła jak długa na stopień kamienny, i strumieniem gorżkich łez się zalała, które jéj sercu boleścią uciśnionemu niejaką ulgę sprawiły.
Po niejakiéj chwili podniesła się, wstała, i krokiem słabym, wlekącym, po schodach do góry się wpięła.
Noa, całém wydarzeniem nadzwyczajnie zdziwiony, pozostał jeszcze przez kilka chwil nieruchomy na swojém dawném miejscu, a obejrzawszy się potém ostrożnie na wszystkie strony, i upewniwszy się, że naokoło ani żywéj duszy nie widać, wysunął się z największą przezornością ze swojéj kryjówki, i szedł do góry po scho-
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/306
Ta strona została skorygowana.