— Powtórz że to jeszcze raz,...... powtórz jeszcze raz!
Wrzasnął Sikes, ścisnąwszy Billa mocniéj za rękę, i wywijając drugą po powietrzu, a piana z ust mu tryskała. —
— Oni się jéj pytali, — rzekł Noa, który się powoli domyślać począł, kto Sikes być może, czém bardziéj ze snu do siebie przychodził; — oni się jéj pytali, dla czego przeszłéj Niedzieli nie przyszła, jak im przyobiecała; a ona na to odpowiedziała, że niemogła.
— Lecz dla czego?.... dla czego? — przerwał mu Żyd radośnie; — powiedz mu także dla czego?
— Dla tego, że ją w domu Bill, ten sam człowiek, o którym już pierwéj wspominała, przemocą zatrzymał, — odpowiedział Noa.
— Cóż więcéj,..... cóż więcéj? — pytał Żyd. — Cóż mówiła więcéj o tym człowieku, o którym im już pierwéj raz wspominała?...... powiedz mu to, powiedz!
— Co mówiła? Oto że ona z domu tak łatwo oddalić się nie może, aby mu nie miała powiedzieć, gdzie i po co idzie, — ciągnął Noa; — i że wtedy, kiedy po raz pierwszy z domu się oddaliła, aby z panną pomówić, musiała...... ha! ha! ha! musiałem się śmiać, kiedy to powiedziała, co uczyniła, — musiała mu dać zażyć opium.
— Ha! piekło! — wrzasnął Sikes, wyrywając się z rąk Żyda. — Puszczaj mnie!
Potrąciwszy jednym zamachem ręki starca tak silnie, że się omal nie wywrócił, wypadł z izby i zbiegł w niewypowiedzianéj wściekłości po schodach na dół.
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/316
Ta strona została skorygowana.