Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/323

Ta strona została skorygowana.

Sikes chciał koniecznie przystępu im wzbronić, usiłowania jego były jednak nadaremne.
Jeżeli zaś przy ciemnym brzasku dnia widok jéj był okropny, cóż dopiero wtedy, gdy ją słońce pełnym wieńcem swych promieni otoczyło!
Sikes się z miejsca nie ruszył; bał się bowiem najmniejsze poruszenie zrobić.
Raz dosłyszał cichy, stłumiony jęk konającéj dziewczyny, kurczowe drganie jéj ręki, a zgrozą i trwogą, z zemstą i zawziętością się łączącą, zaślepiony, tak długo ją bił i bił, dopokąd już ani śladu życia więcéj w niéj nie pozostało.
Nakoniec kołdrę na nią zarzucił; ale to jeszcze daleko okropniéj było, gdyż wzrok jéj konający stał mu ciągle przed oczyma; zdawało się mu, że jéj oczy w niego się wpijają, a potém ku niebu się zwracają, jakby zemstę niebios na niego zwołać chciały;..... a ten widok promieniem słońca olśniony ciągle przed nim tańczył, gdziekolwiek oczy swoje zwrócił.
Tego dłużéj znieść niemógł i zdjął z niéj kołdrę napowrót.
Otóż leżało cicho,.... krew i ciało, nic więcéj;.... lecz takie ciało i taka krew!
Rozpalił ogień na kominku, i wrzucił do niego ów kostur, aby go zniszczyć.
Lecz na jednym końcu były włosy ludzkie, które skwiercząc w lekki popiołek się zamieniły, i strumieniem powietrza uniesione, w komin się uniosły.
I to go nawet przestraszyło, przeraziło, a lubo ten kij był sękaty, twardy jak żelazo, on go jednak w kawałki połamał, w ogień rzucił, i tak długo pilnował,