łał Sikes, przesunąwszy ręką po czole. — Czy mi żaden z was niema nic do powiedzenia?
Ruch jakiś niespokojny pomiędzy nimi nastąpił, wszyscy jednak milczeli.
— Ty co tutaj rolę gospodarza domu odgrywasz, — ozwał się Sikes do Tobijasza Crackit, — cóż myślisz ze mną zrobić?.... czy mnie wydać, lub też tak długo przechować, dopokąd ta burza nieprzeminie?
— Możesz tutaj pozostać, jeżeli sądzisz, że jesteś w tym domu bezpiecznym.
Odpowiedział zagadnięty po chwili namysłu i wahania.
Sikes zwrócił powoli swe oczy na ścianę po za sobą, i zapytał:
— Czy ona.... czy ciało.... już pochowane?
Trójca wstrzęsła głową.
— A dla czegóż nie? — zapytał Bill, rzuciwszy powtórnie to samo spojrzenie poza siebie. — Dla czegóż trzymają podobne bezeceństwa tak długo, i natychmiast tego niepochowają?..... A to co!..... któż to puka?
Crackit dał skinieniem ręki do poznania, że się niczego obawiać niepotrzeba, wyszedł natychmiast i powrócił z Karolkiem Bates.
Sikes siedział wprost naprzeciw drzwi, tak że wchodzący chłopczyna natychmiast z jego spojrzeniem spotkać się musiał.
— Tobijaszu! — zawołał Karolek, cofając się w tył, gdy Sikes oczy swoje na niego zwrócił. — Tobijaszu, dla czegóżeś mi tego na dole przy drzwiach niepowiedział?
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/369
Ta strona została skorygowana.