To wszystko sprawiło pewną niespokojność Rózi i Oliwerowi, których do żadnéj z tych tajemnic nowych nieprzypuszczono.
Oboje siedzieli zdumieni, zdziwieni, w milczeniu, a jeżli się kiedy przemówić ośmielili, to rozmawiali z sobą cichym szeptem, jakby się dźwięku nawet swojego własnego głosu obawiali.
Nareszcie, kiedy już dziewiąta godzina wieczór uderzyła, a oni już w końcu wyobrażać sobie zaczęli, że już tego wieczora z nikim się więcéj widzieć nie będą, weszli nagle Grimwieg i Losbern do pokoju, a za nimi Brownlow w towarzystwie człowieka, którego się Oliwer przeląkł, zobaczywszy go w tych miejscach, gdyż mu powiedziano, że to miał być jego brat, a to był ten sam człowiek, którego już raz widział onego czasu, kiedy z listem pani Maylie do miasteczka się udał, a drugą razą owego dnia, kiedy go wraz z Faginem do jego małéj izdebki zaglądającego spostrzegł.
Monks nie mogący i teraz nawet swych uczuć pohamować, rzucił spojrzenie nienawiścią pałające na chłopczynę zdziwionego, i usiadł sobie koło drzwi.
Pan Brownlow przeciwnie, trzymający jakieś papiery w ręku, przystąpił do stołu, przy którym Rózia z Oliwerem siedziała, i zajął koło nich miejsce.
— Jest to wprawdzie rzecz bardzo przykra, — ozwał się, — ale te oświadczenia, które w Londynie w obecności wielu świadków spisane i przez nich podpisane zostały, muszą tutaj jeszcze raz koniecznie być powtórzone. Chciałem ci oszczędzić tego upokorzenia, ale my musimy to wszystko z twoich własnych ust
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/385
Ta strona została skorygowana.