usłyszeć, nim się rozłączymy, a ty wiesz bardzo dobrza dla czego?
— Proszę więc zacząć, — odparła Monks, odwróciwszy swoje oblicze. — Tylko żywo! Jużem dosyć z mojéj strony uczynił. Niezatrzymujcie mię tutaj dłużéj!
— Ten chłopiec, — rzekł tedy Brownlow, przyciągając Oliwera do siebie, i sparłszy rękę na jego głowie; — ten chłopiec jest twoim bratem przyrodnim i synem nieprawego łoża twogo ojca, a mego drogiego przyjaciela Edwina Leeford, i biednéj, nieszczęśliwéj dziewczyny Agniszki Fleming, która porodziwszy go, umarła.
— Tak jest, — odpowiedział Monks, spoglądając ciągle z niewypowiedzianą nienawiścią na drżącego chłopczynę, któremu serce tak mocno biło, że każde uderzenie mógł słyszeć; — tak jest, to jest ten bękart!
— Wyrażenie, którego używasz, — zarzucił Brownlow surowo, — jest wyrzutem dla tych, którzy s ę już od dawna sądowi tego świata usunęli. Ono nie rzuca plamy na żadną istotę żyjącą, chyba na ciebie samego, co go używasz. Ale dość o tém! Ten chłopiec urodził się w tém mieście?
— W domu roboczym tego miasta, — odpowiedziano śpiesznie. — Całe wydarzenie zostało w tych oto papierach spisane.
To mówiąc wskazał z niecierpliwością na pismo, które Brownlow w ręku trzymał.
— Trzeba, ażeby to wszyscy słyszeli.
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/386
Ta strona została skorygowana.