Strona:PL Oppman Artur - Monologi II.djvu/049

Ta strona została uwierzytelniona.

— „Kiedyż on wróci? Niech go dyabeł utrze!...“
— „Hm!... może jutro... choć prędzej.. pojutrze..“



IX.

Majster Jacenty za łeb się ułapił:
— „A to mnie wzięli! A tom się poszkapił!
Tak sobie zakpić z Jacentego Grunta!“
I wyrwał włosów conajmniej pół funta.

— „Mój drogi panie! — pan Hijacent rzeknie,
Czas mi zabierasz! To wcale nie pięknie!
Ja już wyjść muszę! No, tylko bez gniewu!
Miłość mnie czeka! Idę na rendez-vous!...“

— „A ja? — zawoła majster pełen grozy —
Jeśli tak wyjdę — wezmą mnie do kozy,
Jeśli zostanę śmierć mnie z głodu czeka,
A moja żona! jak się ona wścieka!...“



X.

— „Ha! — panie Jacek! ja dam panu radę,
Ale warunek kardynalny kładę:
Proszę napisać wnet pokwitowanie,
Żem już zapłacił za wzięte ubranie.“

Napisał Jacek z wielkim bólem serca,
A wtedy z śmiechem powie mu morderca:
— „Ja tu, widzi pan, stare mam ubranie,
Trzydzieści rubli! prawda jakie tanie?“

Pięć łat, trzy dziury, to feler niewielki,
No! na dokładkę dam i stare szelki,
Płać, panie ładny! Na co tutaj zwlekać?
Na kredyt niedam! Ja nie mogę czekać!...