Ta strona została uwierzytelniona.
Majster Jacenty tak zębami zgrzyta,
Jakby chorobę miał świętego Wita;
Zsiniał na gębie, jakby w apopleksyi,
Rzecz to możebna przy jego kompleksyi.
Siadał i wstawał, podrygał i skikał,
Prał się po pysku, łbem o ścianę trykał,
Aż w niesłychanej męce i boleści,
Wystawił rewers na rubli trzydzieści...
Potem się ubrał jak bandyta jaki,
Potem wziął czapkę: straszydło na ptaki,
Potem od żony lanie dostał w domu.......
..................
O! dziś na kredyt nie da już nikomu!...