i jelenie, roznoszono między gości, wszyscy jedli, wszyscy pili, pełni szczęścia i radości.
Wtem drzwi z trzaskiem się otwarły i trzynasta wróżka wchodzi, i po całem zgromadzeniu swojem srogiem okiem wodzi.
Struchlał władca na jej widok, i struchlało gości grono, bo na chrzciny królewiątka, wróżki tej nie zaproszono, a złośliwa czarownica grubym głosem się ozwała: — „Każda z wróżek tej dziecinie, podarunek pewnie dała?... I ja niechcę być odmienną, i ja złożę swe życzenia w tem co siostry me życzyły niech się dla niej nic nie zmienia, lecz gdy dojdzie lat szesnastu to ukłuje się wrzecionem, a z ukłucia tego umrze i pożegna się z twym tronem, i pożegna się na wieki z berłem złotem i koroną, tak się stanie temu dziecku jak w tej wróżbie wyrażono?“ — To wyrzekłszy znikła stara, niegodziwa czarownica, król zapłakał łzą gorącą i królowej zbladły lica.
Przeraziło się zebranie, tem życzeniem wróżki starej, nikt już jadła się nie dotknął, ani pełnej wina czary. Wszyscy goście przerażeni nie wyrzekli ani słowa i w królewskiej wielkiej sali cichość stała się grobowa. Wtem najmłodsza czarodziejka z swego miejsca nagle wstała i do króla zmartwionego w takie słowa się ozwała: