w głowie, ubierali jedynaczkę w aksamity, złotogłowie, drogie perły kupowali, i djamenty i rubiny, byle tylko zadowolnić swój najdroższy skarb jedyny.
Raz król z żoną musiał jechać do sąsiada w odwiedziny, bo to właśnie wypadały tego księcia imieniny. Córki z sobą nie zabrali, na odjezdne upieścili, pod opieką niańki starej jedynaczkę zostawili.
Poszło dziewczę do ogrodu, zrywa kwiatki, piosnki śpiewa, śliczne ptaszki jej wtorują i szumiące stare drzewa. Wreszcie wszystko ją znudziło i pobiegła do swej niani, co serdecznie ją kochała i tak dobrą była dla niej.
Więc po schodach prędko skacze, wyśpiewując gdyby ptaszę jedno piętro, drugie, trzecie aż zabiegła na poddasze.
W małej izbie na poddaszu stara niańka jej mieszkała, przędła nici lnu białego i na krosnach płótno tkała. Bo zupełnie za-