zabrali i do rzeki go wrzucili, ach ratujcie go czemprędzęj, bo utonie w jednej chwili!“
Król swych dworzan wnet wysyła, tym wypadkiem zasmucony, własną odzież dać mu każe: drogą szatę, miecz złocony. A gdy przebrał się już Janek wśród dworaków grzecznej rzeszy, wyglądając jak książątko, do monarchy zaraz śpieszy. Król królewnie go przedstawia, a ta zaraz, gdy spojrzała, to sierotę ubogiego całem sercem pokochała. Król do siebie go zaprasza i w kolasie usiąść każe i przygląda się z uśmiechem urodziwej, młodej parze.
A tymczasem kot uczony w prędkich susach biegnie przodem, tak na jaką prawie wiorstę przed królewskim korowodem, i natrafił na kosiarzy, co kosili właśnie siano, więc przemawia do nich groźnie: „Posłuchajcie, co kazano! Król tak żąda: gdy kto spyta, czyje wokół są te łąki, czyje owce i te krowy, których zdala słychać dzwonki, odpowiedźcie wszyscy razem: „to rzecz przecież dobrze znana, — wszystkie łąki do okoła to jest własność hrabi Jana.“ Gdy kto tego nie usłucha i inaczej komu powie, tego schwytać król rozkaże i wnet odda go katowi!“ Po-