Dam ci swą władzę, władzę prawie Bożą,
Pod której czarem uczucia się tworzą
W człowieczej piersi, jako w konsze perła.
Dam berło złote, a skinieniem berła
Każesz słuchaczom smucić się i szlochać,
Każesz im walczyć, umierać i kochać,
I rwać się duchem w zaziemskie błękity.
Dam ci grobowiec kwiatami owity,
A na grobowcu ja sama usiędę
I piosnki twoje dawać echom będę,
Do chat zaniosę, rozsieję po łanach,
Na krwią zbroczonych rzucę je kurhanach
I każde serce, ach, i ziemię całą
Wypełnię niemi... Czyż ci jeszcze mało?
Pójdź! weź garść kwiatów! To jeden z niewielu,
Co drogą cierni szedł do swego celu,
Sypiąc gwiazdami jasnemi, jak w niebie,
Od ludzi nie wziął niczego dla siebie!
Pójdź! wonnem kwieciem osypmy te skronie,
Gdzie Boża iskra nieśmiertelnie płonie,
I drogę świata wysłonecznia ciemną!
Chcesz żyć, jak on żył?
O, pieśni! Bądź ze mną!