Czupryna kapkę ruda
(Calumnia złych języków) —
To pan Walanty Duda,
Szacowny kwiat ławników.
Źrenice Baśka wzniesie
Ku gębie krwawo-sinej
I zadrży i chwieje się,
Jak listek osiczyny.
I szepcąc nieprzytomnie
Na ławę ciężko pada:
„Ha! trafił bies i do mnie!
O, biada! biada! biada!
Pan Duda (o, psy czarty!)
Zatoczył koło spore
I na obuszku wsparty
Spoziera na komorę.
I patrzy się i słucha,
Nie tracąc nic fantazyi:
Do łba wędruje z brzucha
Klarownej dzban małmzyi.
Gęba się mu uśmiécha,
A śmiech to przyjacielski
I tylko mruczy zcicha
„Tfu! Jaki smród dyabelski!”
Aż brzęknął wielkim trzosem,
Co suto ładowany
I gadać pocznie głosem
Chrapliwym, jak puzany.
„Przecz gębuś tobie zbladła,
O wdzięczny mój klejnocie?
Jak właśnie kot do sadła
Tak srodze wzdycham do cię!
Strona:PL Or-Ot - Poezje.djvu/019
Ta strona została przepisana.