Strona:PL Or-Ot - Poezje.djvu/048

Ta strona została przepisana.

Furda wszystkie inne miasta!
Temu wara napluć w kaszę!
Ot się stroi, jak niewiasta,
Mazowieckie gniazdo nasze!

Ot się stroi gniazdo stare,
Niepożytą dumne sławą,
Imćpan burmistrz brzęknął w czarę:
„Po wiek wieków żyj, Warszawo!”


IV.

Na ulicach do ołtarzy
Tłum nabożny kupą bieży —
Tutaj ołtarz rusznikarzy,
Owdzie szewców i płatnerzy.

U przygodnej swej świątnicy
Utrzymują pilne straże,
Zamesznicy i złotnicy
I torbiarze i dzwoniarze.

Jak pod jesień, gdy z zielenią
Blask purpury w parze kroczy,
Barw się tęczą stroje mienią,
Oślepiając chciwe oczy.

Tłum przybiera dziwne kształty,
By stołuski połoz świeci:
Żaki — mieszczki — i rybałty,
Pachołkowie — mnichy — dzieci.


V.

Pieśnią dzwonów gród brzmi stary
I we łzach się korzy cały —