Jaką to piosnką dziewczę się weseli
Jakie to kwiecie w bujnych łąkach rośnie...
Powiedz, ptaszyno... ja w klasztornej celi
Już zapomniałam o szczęściu i wiośnie.
Skrzydełek lekkich uniosło ja dwoje
Za mur klasztorny, do jej gniazd... do ludzi...
Tak uleciały sny dziewicze moje,
Tak uleciały...
I nikt ich nie zbudzi...
Ja nie wiem sama, co się ze mną siało,
Jakie na duszę padły mi zaklęcia?
Dawniej to serce rozmodlone drżało,
Do anielskiego tęskniąc wniebowzięcia.
I zda się głos mi śpiewał srebrno-szklanny,
Roztop się duchem w modlitwie i skrusze...
Dziś, gdy na pacierz woła dzwon poranny,
Ślę Bogu słowa, ale już nie duszę...
Po nocach dziwne sny mnie niepokoją,
Serce zaklęły obce wprzód marzenia
I postać jedna nęci duszę moją
Napoły ludzka, w pół z mgły i promienia...
Z lat mych dziecinnych pomnę ja — i z świata,
Który blask słońca cudnie tak wyzłaca,
Drżę, gdy się zjawia — i drżę, gdy odlata,
A ona wraca... wiecznie... wiecznie wraca...