Ja klęknę, jak u niebios progu
Przed tobą tylko, o, przed tobą jedną,
Bo tyś urzekła myśli me... bo ja cię
Znam już oddawna i oddawna... kocham...
Panie! w zakonnej ty mnie widzisz szacie...
O, nie mów do mnie... bo się tak rozszlocham
I takie łzy mi popłyną rzęsiste,
Że dusza twoja wzruszy się i zmięknie...
Te łzy wypije serce me ogniste,
A potem serce to u stóp twych klęknie
I będzie błagać tak u nóżek białych
Póki na własnem nie złożysz go sercu...
Czy ty masz litość dla pisklątek małych
I dla tych kwiatów, co lśnią w łąk kobiercu?
Jeśli masz dla nich, o, to miej i dla mnie,
Bo moją bronią jedyną — bezbronność...
Hm, sprytna mniszka! wiem, że gada kłamnie:
Pewnie jej pachnie ewich jabłek wonność
Wybranko moja! pięknaś jak anieli,
Życie i miłość tobie się uśmiecha,
Czemuż w klasztornej zamknięto cię celi
Pustej — i głuchej na światowe echa?
W niej gwiazda szczęścia nie błyśnie ci złota,