Obcej tęsknocie, co czar snów uśmierca.
Dam tobie rozkosz... ach! dam wszystko tobie!
Bogactwo.. przepych...
Ja chcę tylko serca...
Ona chce serca.. no! ja więcej nieco...
Ba! dawno rozbrat wziąłem z cnoty zbroją...
Pójdź! pójdź! uciekaj! O, pójdź! nim przelecą
Chwile wieczora, będę twój... ty moją...
Nie nęć mnie, panie! o nie nęć mnie biednej,
Widzisz, żem trwóż na, i słaba, i licha,
Rozmarzę serce w chwili szczęścia jednej,
A potem usnę jak ptaszyna cicha,
A potem zwiędnę, jak zdeptane kwiecie,
Piętno sromoty zabije mnie, skruszy,
Ja nieświadoma... ja czysta, jak dziecię,
Ale przeczucia miewam jasne w duszy,
Że miłość dla mnie zbrodnią i przekleństwem,
Ach! ona nie jest liliowa i święta!
Iść ztąd? I zgryzot strawić się męczeństwem,
I słyszeć wiecznie: „Przeklęta! przeklęta!”
I stanąć w krwawych rumieńców purpurze,
I płonąć wstydem po straconej bieli!
Nie dla mnie miłość i nie dla mnie róże!
Ty idź!... ja wrócę do mej cichej celi...