A zaś wypłyną na błękit anieli,
Nucąc Hosanna! i grając na lutni
I do mych niebios wnijdziecie weseli,
Wy, coście trwożni i wy, coście smutni.
I postać przed nim cała w bieli stanie
I patrzy oto przesmutnemi oczy,
I lecą słowa, jako wiatru wianie,
Lub szmer strumyka, co się cicho toczy.
Spływają z głowy złotych włosów zwoje,
Przed blaskiem gwiazdy mgła ucieka szara...
„Patrz na kotwicę, krzyż i serce moje,
Ja jestem Miłość, Nadzieja i Wiara.
Moc moja bramy błękitów otwiera,
Wnijdę w twe serce, by w niem wiecznie ostać,
A on na palmę męczeńską spoziera,
Którą anielska dzierży w ręku postać.
Otworzy ona słodkie usta swoje,
W pół uśmiechnięta i napoły łzawa:
Ażali nie wiesz, że to godło moje
I że ta palma świętość mnie nadawa?
O, Przenajświętsza! o jasna Postaci!
O, pełne smutku i litości lica!
Duch wniebowzięty z oczu ziemię traci
I tylko w Ciebie pogląda źrenica