Strona:PL Or-Ot - Poezje.djvu/110

Ta strona została przepisana.

Szumi przestrzeń wielkim gwarem,
Dzwonią pieśni i tętenty,
I powstaje, jakby czarem,
Świat zaklęty — i odklęty!

Rżą dzianety długogrzywe,
Grają surmy i litaury,
Jezdźce, konie, gdyby żywe,
Gnają czwałem, jak centaury!

Płynie, płynie ćma jaskrawa,
Widm wskrzeszonych orszak tłumny,
I ze łzami cicho stawa
U kwiatami zdobnej trumny!...


IV.

Wyszło słonko na lazury,
Butna piosnka mknie z za góry,
Wtórzy echem gaj:
„Puku, puku w okieneczko!
Wstań i otwórz panieneczko!
Koniom wody daj!”

Dziewczę-kwiatek siwka poi,
A coś marzy, a coś roi —
Serce drży, jak dzwon!
Śliczny chłopiec wąsa kręci
Ej, nie wyjdzie już z pamięci
Piosenka — i on!


VI.[1]

O poranku, w niedzielę,
Gna krakowskie wesele,

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – V.