Ta strona została przepisana.
Z torbą, jakby z niewodem,
Wyszed dziadek po kweście.
Pan Jacenty, człek znany,
Sypnął suto „co łaska:”
— „Naści, dziadku kochany!”
Wiwat szopka warszawska!
Oto się brama znów otwiera
Co do Wieczności wiedzie świata,
I rok miniony w mgłach umiera
I w mgłach nieznanych nowy zlata.
Wznoszą się oczy wytężone
I serca smutne i tęskniące:
Żali cierniową on koronę,
Żali on złote szczęścia słońce?
Już im znajoma snów znikomość,
A z nią zawody wciąż te same,
Więc trwożnie patrzą w ową bramę,
Za którą mieszka — Niewiadomość.
U bramy leży sfinks milczący,
W swoim spokoju marmurowym,
Oblany blaskiem zórz różowym,
Ale zagadką w świat patrzący...