Nim się zacznie tańców zamęt,
Wdowa prosi na traktament:
Jest miętowa, piołunowa,
Co się sama w gardło chowa;
Są parówki z mocnym chrzanem,
Z piwem zwykłem i owsianem,
A na końcu pączki owe,
Smakołyki wyborowe!
Po kolacyi nuże w parki,
I kwiaciarki, i modniarki,
Szewcy, krawcy i ślusarze:
Co kto umie, wnet pokaże!
Maciejowa tańce wodzi,
To poskacze, to podchodzi,
Z okien płynie dźwięk muzyki...
To mi balik nad baliki!
Spełnienia pragnień pożądamy wiecznie
W nieustającej za szczęściem pogoni:
Ono z oddali ludzi nas słonecznie,
Biegniem — i krwawy cierń zostaje w dłoni!
Stopy na śliskich kaleczę się zboczach,
Serce w czekaniu, jako dzwon uderza,
A wizya szczęścia stoi wciąż na oczach
I pierś krwawiącą — wiarą opancerza.
Czyliżby nigdy spełnić się nie miało
To, co jest życia treścią i istotą?