Kiedy się za mnie będziesz modlić, siostro,
Za mnie, com zawsze kochał cię najwierniej,
Nie proś, by próbę dał mi Bóg mniej ostrą,
Nie proś ty Boga, by mi dał mniej cierni.
Niech wejdzie boleść z sercem mem w zamężcie,
Niech duch się miota w losowem przekleństwie,
Ja pragnę cierpieć: jest w cierpieniach szczęście!
Ja chcę męczarni: jest rozkosz w męczeństwie!
Lecz gdy się za mnie będziesz modlić, siostro,
Proś, by hart stali miały piersi moje,
A nikłość dni te, które mrok rozpostrą,
A moc budzenia moich natchnień zdroje.
Niechaj mnie bytu męczeństwo uświęci
I pieśni moje — duchów wskrzesicielki,
Bym żył na wieki w potomnych pamięci,
Czysty i dumny, szlachetny i wielki.
Kiedy się śmieję w bezmyślnych gronie.
Niepomny bólu, co serce toczy,
Takie bezdenne, jak morskie tonie,
Utkwione we mnie spostrzegam oczy.