I taki smutek od niej wiał bezmierny —
On jeden został umarłemu wierny.
A gdy śród tłumu szła śpiewacza trumna,
Z bijącem sercem tłum się chylił przed nią,
Bo swym kochankiem była ona dumna,
Bo miał ten zmarły duszę niepowszednią,
A jeśli runął... runął jak kolumna.
I wszystko... wszystko wycierpiał poprzednio,
Nim wierząc, że go Bóg z winy oczyści,
Padł pełen smutku — lecz bez nienawiści.
I tak ją nieśli, strojną w róż dyademy,
Z poetą śpiącym po życiowej prozie,
I tak ją nieśli i tak w ciszy niemej
Na pogrzebowym złożyli ją wozie,
Faryzeuszów stłumił anatemy
Ten chmurny dramat wspaniały w swej grozie,
I temu, co już wkroczył w duchów sferę
Tłum dawał litość i żal i łzy szczere.
Fragment.
...Nad ziemią Hellady
Zawisły w chmurach piorunowe grady
Jak z urwisk Pindu chciwe żeru sępy
Od morza perskie zlatują zastępy
Tłum, co drżał dotąd przed imieniem Greka,
Na rozkaz władcy nakształt fali ścieka,