Ta strona została skorygowana.
mniał o swoim urzędzie. — W grupie, która wracała z posłuchania u Ojca świętego, znalazł się jakimś trafem za plecami swojego biskupa. — Postępują... — Biskupowi, coś żywo z sąsiadem rozprawiającemu, pochyliła się czapeczka czerwona (tak zwana piuska) na lewo. Nasz kościelny, pchnięty obowiązkiem, biskupowi piuskę na głowie poprawia.
Biskup odwraca się ze zdziwieniem:
— Cóż to?
— To nic — to ja — kościelny z Przysłopia.