Właściwie słowo pielgrzymka, pielgrzymowanie, złączone jest z obrazami zakurzonych gościńców, pustynnych, ciernistych dróg, przepalonych żarem słońca piachów, ożywczych oaźnych studzien i błogosławionych cieni kołodrożnych drzew, słowem: z pojęciem długiego, piechotnego trudu, u którego końca, jako cel wszystkoprzezwyciężny, jaśnieje wizja świętego, dalekiego miasta, wyniesionego tęsknotą znużonych pielgrzymich dusz do bram samego raju — nazwą jego uroczną: Rzym czy Mekka.
Z pojęciem pielgrzymowania dadzą się jeszcze połączyć wielbłądy, osły, mniej pocztowe dyliżanse, a już wcale nie koleje żelazne czy samochody. Jak bądź — gdy uszła treść — nazwa „pielgrzymek“ ostała. Zaś dla zgaszenia skrupułów, jeśliby były, rzec można: Ciała wygodnie jadą, gdy dusze pod przygniotem znużeń pielgrzymują. Rozdwój taki, jak wiemy, wszystko zgodzić może.
Rok bieżący pielgrzymek powszechnych do stóp Piotrowych, Anno Santo, przywodzi mi na pamięć ową