swej purchawkowatości życia — i, stykając się lub rozmawiając z góralem, zawdy wyjdzie jako niepodatny lotnej inności, jedno swoje młócący plewy — cep, ceper. To też jeden z gazdów, któremu obmierzła już tępość takich panów, zwracając się raz z czemś zawiłem do prawdziwego inteligenta, powiada: „No, wy to pojmiecie, bo-ście chłop. Choć-eście pan, aleście chłop!“ (Witkiewicz).
Nie mogą też być dla górala ceprami lachy, naród chłopski, choć obcy, odmienny, ale wyraźny w typie, rasowy. W lackiż to przecie, kmiecia krakowskiego strój odział Wyspiański intuicją genjalną króla na grodzie wawelskim. Bo kneziów to strój w kmietach zachowany, gdy miasto modą poszło zagraniczną.
Nigdy nie zapomnę chwili... Bawiąc przed laty pod Sączem, szedłem polami wśród zbóż z Brzezny do Podegrodzia. Święto było — odpust w Podegrodziu — czas przedpołudnia. Naraz wyrósł przede mną z wysokiego żyta na ścieżce cud nie cud — zjawisko. Wysoki, rosły kmiet, w butach palonych, tabaczkowych spodniach, wpuszczonych za cholewy, w opończy też tabaczkowatej, suto na kołnierzu szytej, na ramionach wolno zawieszonej, w koszuli białej, lnianej, w haftowanym bogato żupanie, pasem litym, w węzeł zboku wiązanym, przepasany. Niby iście zjawiony kneź dawny, władacz ziemi sądeckiej.
W lachach jest rasa, jak w góralach — wyraźność w stroju, w mowie. Pomiędzy nimi zasię jest pas dzielący, zamieszkały przez ludzi nijakich. Chłopi tu chodzą, jak strachy na wróble; boso, w gaciach strzępiastych (wybaczcie), katanczyna na tem wisząca, jak z ojca na
Strona:PL Orkan - Warta.djvu/51
Ta strona została przepisana.